..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
logo logo logo
grafika grafika
grafika grafika grafika
   » Menu

   Szukaj


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

O dominacji ras na wojnie.



     Jak myślicie - jeśli na wojnie przeciwko sobie stanęłyby cztery podstawowe rasy - człowiek, elf, krasnolud i niziołek to która z nich miałaby najwieksze szanse na wygraną? Zanim odpowiecie na to pytanie przyjrzyjmy się z bliższa jakie atuty mają w rękawach wymienione wyżej rasy. Na początek człowiek.

     Naszą ludzką, podstawową zaletą jest liczebność (spójrzcie na żółtych jak toto się namnożyło...). A to już znacząca przewaga jak na początek. W dodatku niepodważalna. W zasadzie w każdym świecie jest to najliczniejsza rasa, jako że najmłodsza. W kupie siła ponoć tkwi... (taa.. kupa gnoju z was - przym. Khazis).

Coś w tym jest, nie? Dalej, człowiek ma doskonałą zdolność przystosowywania się do zmian w otoczeniu. Czyli może prowadzić działania wojenne teoretycznie na każdym polu. Czy to będzie uwarunkowanie terenowe, pola, lasy, góry czy morze czy innego rodzaju (magia) człowieczek ma w każdym z tych aspektów niemal równo rozłożone siły. Nie posiada więc zbyt wielkich braków w żadnej dziedzinie. Kolejny plus. A co dalej? Nie wiem dlaczego, ale ludzie mają pewną dziwną, instynktowną tendencję. Otóż w momencie zagrożenia potrafią zacieśnić więzy między sobą do bardzo daleko posuniętych rozmiarów. Mogą stworzyć zwarte grupy, ściśle zorganizowane i podzielone strukturalnie w niemal idealne wzory, działające jak jeden umysł i jedno ciało. To bardzo duża zaleta. Następnym plusikiem jest postęp człowieka. Jeżeli bowiem przyuważą oni u innej rasy jakowyś ciekawy wynalazek, a co gorsza przejadą się na nim to szybciuteńko zdołają opanować nową zdobycz. Zawsze się bowiem znajdzie ktoś komu się to uda. Przed ludźmi nie istnieją żadne granice pojmowania, które nie obowiązują innych ras, a posunąłbym się nawet do stwierdzenia, iż doskonale rozwinęliśmy u siebie abstrakcję w porównaniu z innymi rasami. To czego nie zrozumiemy wpierw przekładamy na jakąś zdatną do zrozumienia mowę, a następnie wykorzystujemy w jakikolwiek możliwy sposób. Też ciekawe.

     I jest coś jeszcze na co chciałbym zwrócić uwagę. A mianowicie coś takiego jak wiara. Mhm... w życiu człowieka, szczególnie mas odgrywa ona zasadniczą rolę. Dawniej mnóstwo wojen toczono na podłożu religijnym. Ludzie potrafią wykrzesać z siebie niewiadomo co idąc w samą ideę wiary... w wygraną. Dzieki temu mogą się jednoczyć, tworzyć wspólnoty i walczyć o to co jest dla nich wspólne - ideę, która im przyświeca. Wspomnianą ideę wiary.

     Na tych zaletach się zatrzymam. Przejdę teraz do drugiej rasy, a mianowicie elfów.

     Elfy są rasą starą, mądrą. Ale... jest ich mało. Gdyby dorównywali liczebnie ludziom - wygrali by każdą wojnę. Ale nie dorównują. Dziedzicząc jednak wiedzę przodków każdy przedstwiciel tej rasy posiada pewne wrodzone predyspozycje. Przykładowo współistnienie z naturą, z lasem, który jest ich ojczyzną, domem, matką i ojcem jednocześnie. Spróbujcie z nimi tam prowadzić walki. Tylko nie zapomnijcie zarezerwować sobie miejsca na cmentarzu... A oprócz tego przecież wcale nie gorzej radzą sobie w innych terenach. No, chyba że na morzu... A co do tej wiedzy przodków to posiadają inny dar - dar magii. Tia tia, dziadkowie gadają, iż dotychczas żaden człowieczek nie dorównał magią najpotężniejszym elfim wtajemniczonym. Wszakże ponoć to między innymi od nich inne rasy nauczyły się nią władać...

     Do tego dochodzi swego rodzaju zaplecze. Znacie elfie łuki? Doskonałej roboty laminaty zdolne przebić najwytrzymalsze zbroje? Albo mieczyki wykonywane z doskonałych stopów niemal dorównującym tym krasnoludzkim, a w dodatku wspomaganych magią? Tak tak. Elfy, trza im to przyznać, jak już coś wykują to rach ciach i dupą w piach...

     Mała liczebność ma jeszcze jedną zaletę - doskonałą organizację. Operowanie niewielkimi, ale diabelnie skutecznymi oddziałami w rękach inteligentnych dowódców to potężne narzędzie. Co z tego, że ludzi dwa razy więcej, jak elfiki wykończą ich wyrafinowanymi taktykami z wykorzystaniem... nie, nie powiem magi...

     I jeszcze jedna przewaga, nad ludźmi, posiadają ją także pozostałe rasy. Chodzi mi o infrawizję (patrz numer1). Wiecie jakim postępem w dzisiejszych czasach było wynalezienie noktowizora? A co dopiero w fantasy. Jeśli elfy zadecydują atakować wyłącznie w nocy to w połączeniu z powyższymi właściwościami... nie będę kończył...

     Przejdźmy teraz to Khazisowskich pobratymców, czyli do krasnoludów. Jest to ludek nieliczny, jest ich mniej nawet niż elfów, jednak ich niezwykła wewnętrzna struktura społeczna, która wiąże ich w jedną wielką rodzinę (podzieloną co prawda na klany, aby w czasach pokoju im się nie nudziło). Taka struktura ma ogromne zalety. Nie ma u nich czegoś takiego jak wewnętrzne rozłamy. Oni trzymają się razem /beczułki miodu - przyp. Khazis/ jak jeden mąż, stoją dosłownie jak klocki w jednej linii i ciężko po nich przejść bez ujmy na zdrowiu.Są zasadniczo silni, mało który człowiek im dorówna, niezwykle wytrzymali i odporni. A co to znaczy? Że mogą iść marszem wiele, wiele, wiele i jeszcze więcej mil praktycznie bez odpoczynku. W dodatku nie ruszy ich taki element wojny jak epidemie bo na większość chorób są odporni, nie zginą śmiercią głodową bo póki mają co pić to przeżyją choćby i sto dni na saharze ;)

     Dalej, ich wielgachniastym plusem jest rzemieślnictwo. Tia, nikomu nie musze mówić, że broń, która wyjdzie z krasnoludzkiego pieca nie ma sobie równych nigdzie indziej (made in Taiwan) co jest tym bardziej zadziwiające, że w technikach tworzenia ekwipunku nie używają oni wogóle... magii. I to jest kolejny plus. Wrodzona odporność także na magię czyni z nich cel możliwy do wyeliminowania jedynie za pomocą bardzo konwencjonalnych środków. Nie wystarczy seria ognistych kul i błyskawic bo conajwyżej uzyskamy efekt taki jakbyśmy pokazali stadu byków czerwony fuck u...

     A znacie ten wierszyk - 'Wietnam wietnam pali się, kukurydza praży się, wietnamczyki skurczybyki w dziury pochowali się'? A kradnoludzy jak wiecie ulubowali sobie podziemne tereny, czyli setki kilometrów długich, krętych korytarzy, gdzie jeden nieostrożny krok to strzała w plecach, topór w czole, albo akupunktóra z użyciem dwuipółcentymetrowych ostrzy... Podziemia to idealny teren do obrony. Momentami lepszy nawet niż las, bo dający niemal nieograniczoną władzę nad posunięciami przeciwnika, możliwościami zastawiania doskonałych zasadzek i taki tam...

     No dobra. Teraz hobbity. Jak myślicie, czy te małe, kudłate żarłoki mogą cosik zdziałać na wojnie oprócz taktyki 'Atak małymi grupami na spichlerz i weźmiemy ich śmiercią głodową'? Nie za bardzo... Nie są oni bowiem rasą silną, nie posiadają specjalnych predyzpozycji do magi i właściwie jedyne co daje im jakowąś przewagę to infrawizja (w dodatku tylko względem ludzi). Chyba że... ten mały wzrost i zwinne palce też mogłyby się jakoś przydać. Jedyne co im pozostaje to atak z zaskoczenia, z ukrycia, w terenach, gdzie trudno jest się poruszać, gdzie trzeba być odpowiednio małym, aby móc się prześlizgnąć. Innego rozwiązania ja dla nich nie widzę. Ich udział w wojnie jest jak widzicie raczej znikomy /a gotowanie dla setek żołnierzy? - przyp. Khazis/.

     Nie przedstwiają żadnej widocznej wartości na polu bitwy. Przecież znamienita większość z nich nie wie nawet z której strony miecz jest ostry... Bo przecież z samej definicji hobbity to lud do wojen nie przywykły, spokojny i pokojowo nastawiony. Ich los na wojnie może być, a raczej powinien, jeśli chcemy zachować ramy realizmu, marny. Na wojnie wygrywa silniejszy. Totalne prawo dżungli. Albo zjesz kogoś z kościami, albo sam zostaniesz zjedzony. Jednakże czy z powyższego miałoby wynikać, iż mamy biednych niziołów z góry spisać na straty? To zależy. Zależy od tego co chcemy graczom pokazać. Od tego jaka jest nasza wizja tej wojny. Jak chcemy, aby ona się skończyła. Jedni wybiorą mroczną wizję... inni wykażą się pomysłowością i wymyślą jak wykorzystać mały wzrost i zwinne palce...

     Nio, czyli tak podsumowaując. Ludziki są jakoby wyrównani we wszelakich dziedzinach i nie mają minusów jako takich. Elfiki to tak jak ludzie, ale w niektórych dziedzinach są podładowani. Krasnale to rasa przede wszystkim fizyczna, a hobbity mają niewesoło. W ogólnym bilansie wychodzi niby, że człowiek ma największą przewagę. Czy słusznie? To oczywiście zależy. Ale przyjmując, że ludzie są głupi jak to zwykle bywa prędzej pozabijają się sami niż dadzą się zabić ;) Ale na serio. Założenia gier fabularnych wymusiły, aby rasy nie posiadały cech czyniących je 'lepszymi' albo 'gorszymi'. Inaczej sprawa ma się w świecie literatury fantasy, gdzie to kto wygra zależy od indywiduum twórcy. Dla misiów gry ważne jest to co chcą osiągnąć. Jeżeli w ich planach leży dokładne zarysowanie zwycięzców i pokonanych to powinien zastosować totalne prawo dżungli. Jeśli jego wojna ma mieć charakter nauczki, lekcji ku przyszłym pokoleniom, koniec wojny powinien oznaczać powrót do punktu wyjścia...

     Zapytacie jeszcze pewnie dlaczego omówiłem cztery podstawowe rasy? Ano dlatego, że wszystkie inne są kalką tychże właśnie 'podstawek'. Gnomy? Patrz krasnale. Może wietrzniaki? Patrz wyśrodkowanie elfy-nizioły. Reptilony? Zobacz wyśrodkowanie ludzie-krasnale. Żadna z innych ras nie wnosi zbyt dużo nowego do stosunku sił i układów zależności pomiedzy poszczególnymi stronnictwami. Inaczej za to sprawa się ma... ze złymi rasami. Ich podział wewnętrzny i zróżnicowanie momentami może sprawić, że cztery podstawowe rasy mogą znaleźć się w punkcie z którego nie będzie drogi wyjścia. Bo w większości przypadków przewyższają one swą siła i liczebnością przeciwnika. A wtedy... pozostaje tylko wspólne stawienie czoła armii najeźdców...


Corwin.
komentarz[2] |

Komentarze do "O dominacji ras na wojnie."



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.

   Sonda
Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Tutaj możesz zobaczyć stare ankiety.

   Top 10
   Gra paragrafo...
   100 POMYSŁÓW ...
   Średniowieczn...
   Wojownik na s...
   Seks i erotyk...
   Tworzenie Pos...
   Kobieta w fan...
   100 POWIEDZON...
   Sklepik z 100...
   Jak poderwać ...

   ShoutBox
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal

Strona wygenerowana w 0.078922 sek. pg: