Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
Stali przyjaciele drużyny.
Nieraz napewno, drodzy mistrzowie przydzieliliście nieco słabszej, początkującej drużynie bohatera niezależnego. Działo się to zazwyczaj wtedy, kiedy miał on służyć pomocą czy to w walce, czy jako przewodnik, czy medyk gdyby jakiego zabrakło, albo kto wie, kogo jeszcze.
Taka postać stawała się normalnym członkiem drużyny z tym, że to ty kierowałeś jego poczynaniami. Więc, kiedy brakło im magii przyłączał się do nich mag. Kiedy na odwrót to wojownik, łowca czy złodziej, jeśli takowy był potrzebny. Równie często zdarzało się to wtedy, kiedy rozgrywaliście jakąś przygodę, która wymagała postaci o określonych profesjach. Większość bowiem graczy raczej nie zmieni postaci tylko dla jednej przygody, bo mistrz akurat chce ją poprowadzić i potrzebuje takiej to a takiej postaci.
Jest to rozwiązanie bardzo moim zdaniem dobre, ponieważ raz, że pozwala pomóc drużynie w trudnych bądź krytycznych chwilach. Tylko ty bowiem, mistrzu znasz jego charakterystyki i możliwości. Dwa, że nie będziesz musiał sztucznie łamać zasad systemu - bohater niezależny zawsze w ostatecznej chwili może wykończyć straszliwego wroga. Znam nawet osobę, która nie może się bez kogoś takiego - zawsze niezależnie od poziomu, jaki mamy pomaga nam ktoś znacznie silniejszy i to on najczęściej rozwiązuje za nas problem miecza bądź walnięcia ognistej kuli czy leczenia. Sami zresztą wiecie, o co mi chodzi, bo przecież sami takich BN stosujecie.
Ja przykładowo niedawno miałem mały problem. Bowiem do czteroosobowej drużyny z Khazisem na czele musiałem prowadzić jednocześnie swoją postać, kobitę mojej postaci, kobitę Khazisa i dwóch innych BN. Jak więc widzicie naraz było to dziewięć faktycznych postaci bowiem każda z nich miała normalną kartę postaci, swoją historię etc. Jakoś sobie na szczęście jakoś poradziłem, ale ostrzegam przy przesadzaniu. Dlatego, że nieraz poprostu wchodzimy w zbytnią rutynę z takimi postaciami. Po prostu przestajemy ją odgrywać tak jak powinniśmy i staje się ona coraz bardziej i bardziej płytka. A jeśli dołożymy do tego innych BN to po prostu zepsujemy cały pomysł. Im dalej bowiem, tym mniejszą uwagę przykładamy do starych postaci, które dołączyliśmy ileś przygód temu.
Radzę nie dopuścić do takich sytuacji, albo wprowadzając wszystkie niezależne postacie na pewien określony okres czasu. Lub po prostu cały czas odgrywać ją na takim samym poziomie, co jednak niestety bywa bardzo męczące. W zamęcie intrygi wywiązanej w wielowątkowej przygodzie możemy nawet czasem zapomnieć o kimś takim, a martwić się niego to nie lada zabawa, do której, przy co bardziej zamotanych przygodach należałoby się przygotować. Zamiast więc pozostawiać takiego BN i odgrywać go na poczekaniu w zależności od rozwoju wypadków (co jest realistyczne, ale niepraktyczne) wplatajcie wciąż na nowo w oś przygody; niech to on będzie przewodnikiem graczy.
I tu pojawia się kolejny problem. Wiadomo, jak to mawia Khazis "Jak nie w czoło to w du..". Otóż radzę się z tym całym przewodnictwem nie rozpędzać. Dlaczego? Bo z czasem gracze nabiorą rozumu i będą wiedzieć, że taki BN zawsze pomoże w trudnych sytuacjach, że w podziemiach to on zawsze wskaże właściwą drogę, a w krytycznych momentach powali zagrażającego przeciwnika. Taką rolę bowiem najczęściej mu przydzielamy, a bardzo szybko taki manewr gracze wyłapią i wykorzystają. To z kolei obniża ogólny poziom gry. Więc z tej strony namawiam z kolei do tego, aby zepchnąć takiego BN na dalszy plan. A żeby samemu sobie nie przeczyć to zróbcie tak, że nagle i niespodziewanie wprowadzicie graczy w błąd przy wyborze drogi w podziemiach. Niech to on pierwszy dostanie w walce w tubę. Albo jeszcze lepiej stosujcie to naprzemian - niech raz jego pomoc okaże się zbawienna, a za drugim podejściem niech wyprowadzi graczy na maliny. Wtedy się dopiero wnerwią, ale to nic. Przynajmniej oduczą się głupiego nawyku i będą grali dalej normalnie, przynajmniej przez jakiś czas. Ja na przykład najczęściej wprowadzam BN będących neutralnymi w stosunku do reszty graczy. Dlatego, że zbyt często reszta nie dąży go odpowiednim mu szacunkiem czyniąc z niego kozła ofiarnego. Tak miałem, kiedy puścili na wabia hobbita wprost do jaskini niedźwiadka wmawiając mu, że znajdzie tam ich zapasy żywności... Żartuję. Ale zdarzyło mi się to nie raz.
Takie wysługiwanie się przydzieloną postacią ma miejsce przy najczęstszym podziale łupów, kiedy gracze próbują szachraić, aby zgarnąć jak najwięcej dla siebie; wtedy, gdy trzeba wybrać, kto pełni nocną wartę i w mrowiu innych sytuacji. Nie jest to dobre. Wręcz przeciwnie. Radzę tępić takie zagrywki ze strony graczy jak najbardziej brutalnie - w ostateczności zabić BN i niech wiedzą, że to będzie ich wina.
A w dodatku odjąć nieco punktów doświadczenia od ostatecznej puli. Niech gracze zaczną odczuwać sumienie. I niech nie mają reputacji bohaterów, do których bezpiecznie jest przystać. Wtedy napewno zmienią swoje zachowanie, gdyż doskonale wiedzą i Wy wiesz, że wcześniej lub później nadejdzie sytuacja, kiedy nie wygrają jakiejś walki bez solidnej i dobrej pomocy. To tyle, jeśli chodzi o takie aspekty. Zajmijmy się teraz tym, jakie role mogą pełnić tacy stali bohaterowie niezależni.
Wspomniałem o pomocy w walce, o wspomaganiu magią, służeniu wiedzą i poradą. To jest ich najczęstsza rola. A wprowadzaliście już motyw, aby mieli oni rolę podwójnego agenta? Co niektórzy napewno. Niech to będzie szpieg, zabójca czy ukrywający się przed prawem rozbójnik. Dam Wam nawet pomysł na przygodę - niech będzie wampirem/wilkołakiem i niech szukają go niewiadomo gdzie... Jakie to będzie ich zdziwienie, kiedy prawda wyjdzie na jaw. Taką podwójną rolę doskonale można zastosować w Zewie Cthulhu, gdzie fałszywi świadkowie i opętani przewodnicy mogą się całkiem dobrze przydać. Nadaje to niepowtarzalnego klimatu przygodom, gdzie następują częste zwroty akcji. Tempo wzrasta natychmiastowo, a przez to i adrenalinka u graczy. Wykorzystajcie pomysł w następującej sytuacji - niech zostaną wynajęci przez pana xxx i niech wyruszy z nimi koleś yyy. Mają przywieźć zzz, ale nie wiedzą, że koleś yyy już się postara, aby nie wrócili z tej wyprawy żywi...
Wtedy gracze z pewnością będą mieli doskonały powód na zemstę, a ty mistrzu... kolejną przygodę. Jak zwykle więc widzicie morze możliwości. Jak sam pomyślę jakie to już rolę przydzielałem takim BN to aż mnie ciarki przechodzą. Bo co powiecie na pewną panią imieniem Rawenna, o której bliższym wykorzystaniu piszę gdzie indziej? Albo raz nawet pamiętam hehe, że zrobiłem nieznośnego ślamazarę, który wynajął graczy, przyłączył się do nich na wyprawę i tak dobijał graczy, że niemal go nie poćwiartowali. W ten sposób także przedstawiałem graczom rasy i kultury nieznane im, a także te, które już znają tyle, że o wiele bardziej dokładnie. Wyszło to bardzo naturalnie, że o swoim ludzie opowiadał przyjaciel drużyny, a nie jak to często bywa przypadkowo napotkany gość mający z nim wspólnego tyle, co jak mawia Khazis "Kozia du... z trąbką". Jak więc Wam pokazałem możliwości co nie miara i radzę jeszcze raz zastanowić się nad tym, jak można taką postać wykorzystać, aby z przygody na przygodę nie traciła życia, którym wcześniej go obdarzyliśmy. Równie dobrze możecie zabić graczy, choć nie doradzam żadnej z możliwości...
Corwin. |
komentarz[0] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Stali przyjaciele drużyny." |
|
|
|
|
|
|
|
Sonda |
Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Tutaj możesz zobaczyć stare ankiety.
|
|
Top 10 |
ShoutBox |
|
|