..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
logo logo logo
grafika grafika
grafika grafika grafika
   » Menu

   Szukaj


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Poza rzeczywistość. Gra po pijaku.



Artykuł ten pisze po zażartej, dwudniowej batalii z kacem (chyba wygranej...), nie jest więc to czas po temu najodpowiedniejszy, ale jak mawia Corwin: 'My nie damy rady?!'.

Jak wszystkim dobrze wiadomo na dobrą sesję składa się parę czynników. Dobry scenariusz, żywy, realistyczny sposób prowadzenia, szczegółowość gry (patrz realizm) i zaangażowanie graczy.
Rozważmy ostatni czynnik. Przez zaangażowanie rozumiem pełne poświęcenie się grze. Nie wpiaprzenie orzeszków podczas sesji, albo ślinienie się ze swą dziewicą (Dibbler to było do ciebie), ale pełne uczestniczenie w tym co się dzieje i stopienie się z postacią. Trzeba wczuć się w swojego bohatera i sytuację w jakiej się znajduje. Wtedy mamy pewność, że nie popadniemy w rutynę, a gra będzie wciąż sprawiać nam satysfakcję.

Często jednak bywa, że coś nas rozprasza. A to burczenie w żołądku, a to wspomniana dziewica kusząca swymi wdziękami (swoją drogą gdyby nie to całe kuszenie dalej siedzieli byśmy w raju, znaczy Adam by siedział, i nigdy nie wymyślono by gier fabularnych), albo trema.
Wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy jak trema ogranicza nas w grze. Mnie? Trema? Gdzieżby znowu! Ja jestem twardy!!! ... Twardy, miętki, jeden troll. Każdy się tremuje, to naturalny mechanizm kontrolny naszych zachowań, przystosowanie ewolucyjne, które każe nam dwa razy się zastanowić zanim w jakiś sposób odsłonimy się mówiąc, lub robiąc coś. Owo przystosowanie, tak przydatne w teorii jest w praktyce dość niemiłe dla użytkownika, a jeśli dana osoba na dodatek nie potrafi przemóc własnego strachu i na każdym kroku hamuje swoje twórcze odruchy, nie wyraża siebie podczas gry, ma to bardzo zły wpływ na rozgrywkę.

Gry fabularne oprócz wszystkich kostek, zasad, rubryczek i systemów to przede wszystkim forma ekspresji. Wcielając się w swego bohatera, uczestnicząc w niecodziennych wydarzeniach, eksponujemy i rozwijamy części naszej duszy, które na co dzień pozostają uśpione. Wraz z mistrzem gry i innymi graczami tworzymy jedyny w swoim rodzaju, unikalny teatr. I tak jak w prawdziwym teatrze ważni są aktorzy. Gracz musi przemóc swą tremę by sztuka była warta obejrzenia, a w tym wypadku zagrania.

Oczywiście można polemizować, czy przytoczone porównania jest trafne, przecież w grach fabularnych reżyser, czyli MG musi być także aktorem, scenariusz nie jest stały, na ogół nie ma dekoracji ani widzów, ale dlatego właśnie każda przygoda jest unikalna. Na grę składa się działanie całej drużyny i historia opowiadana przez mistrza. Taki układ daje graczowi dużo większe pole do popisu niż zwykły aktor ma na scenie. Gracz sam decyduje nie tylko jak ma zagrać to czy inne zachowanie, ale sam wybiera jak się zachować.

Co do samej tremy, to oczywiście nie ma publiczności, co bez wątpienia pomaga. Z drugiej jednak strony owa całkowita wolność gry może deprymować. Bardzo często gracze właśnie przez termę i lenistwo uciekają się do stereotypów. Grają jak w przysłowiowe Diablo II. Tnij, zabijaj, zbieraj, identyfikuj, sprzedawaj, kupuj, wymieniaj, rozwijaj charakterystykę itd. . Oczywiście w przypadku gier fabularnych nie ogranicza się to tylko do czynności 'systemowych'. Mówię tu od stereotypach w odgrywaniu. Ćwiczymy się w pewnych rolach, a z czasem zaczynamy biernie je odtwarzać. Nie jestem pewien czy jasno się wyrażam, nie twierdze, że gramy do dupy. Przestrzegamy wszystkich zasad dotyczących charakteru naszej postaci, trzymamy się jej historii. Żadnego niechlujstwa, ale brak w tym życia.

I tu przechodzimy do sedna sprawy. Alkohol to środek pomagający rozluźnić się i pozbyć tremy. Stymuluje nasze instynkty pozwalając na lepiej wyrażać siebie samych, niwelując jednocześnie bariery w naszych umysłach, które na co dzień hamują nasze zapędy twórcze. Nie trzeba nikomu mówić, że wszyscy wielcy twórcy, od kompozytorów klasycznych i twórców sztuk teatralny, przez malarzy i poetów, aż po największych klasyków rocka i metalu, wszyscy oni pili i ćpali podczas tworzenia swych największych dzieł. Faktem jest, że mało który umarł ze starości, ale chyba warto było?

Oczywiście my nie potrzebujemy zapijać się na śmierć. Wręcz przeciwnie. Gry fabularne wymagają bądź, co bądź pewnej przytomności umysły i logicznego myślenia. Przy zachowaniu umiaru i odrobiny zdrowego rozsądku możemy wykorzystać alkohol jako stymulator naszej weny twórczej. Powiecie zapewne, że nie łatwo zachować wspomniany umiar, a sesje po pijaku pewnie zakończą się dzikimi wyciami, orgią i ogólną rozpierduchą, tak fizyczną jak i umysłową. Cóż, Morisonowi jakoś wychodziło (przynajmniej na początku), więc nam też się uda. Zresztą nie tylko wielcy praktykowali picie alkoholu i ćpanie do pobudzania swej weny. To co napisałem wyżej nie jest żadnym domniemaniem, sam parokrotnie wypróbowałem owy sposób i powiadam, że działa.

Pamiętam jak pewnego razu podczas sesji prowadzonej przez Dibblera na całonocnym ognisku w dziczy, walcząc z wampirem, którego zresztą nie widziałem, wygłosiłem najpierw półgodzinny monolog połączony z wygrażaniem niebu pięścią i dramatycznymi gestami (inni gracze nie pospali się, więc wnioskuję, że nie wyszło mi tak źle), a następnie kolejne piętnaście minut rozmawiałem z owym wampirem i opisywałem MG jak to drania zamierzam ubić i jakież to dramatyczne i pełne pasji oraz nienawiści działania podejmuje mój bohater (najlepsze było to, że wampir w końcu uciekł i nie doszło do starcia). Innym znowu razem graliśmy z Corwinem po piwku, czy dwóch sesję. On był mistrzem, ja jedynym graczem. Sesja była ciekawa, zwłaszcza, że miała miejsce po sporej przerwie w graniu, poprowadzona z klimatem i zagrana, nie chwaląc się, z pasją. Gra trwała około czterech godzin z czego półtorej zajęła jedna rozmowa, bez opisów, przerw i konsultowania się z MG, z pewnym bardem napotkanym w karczmie. Szczerze mówiąc to od paru miesięcy nie rozmawiałem z nikim tak długo jak wtedy z tym bardem, postacią przecież fikcyjną. Odgrywałem przy tym, oczywiście cały czas moją postać, a rozmowa dotyczyła spraw ze światem gry i osobą mojego bohatera jak i barda związanych. Rozwieje od razu wątpliwości wielu czytelników. Nie był to bełkot pijaka, oba razy świetnie pamiętam i choć nie jest ze mnie Marlon Brando, czy Al. Pacino to jednak spośród wielu przygód te dwie pamiętam najlepiej i przy kufelku z kumplami, nie raz ze łzą w oku je wspominam.

Pozostaje jeszcze kwestia MG. Wiemy, że powinien on, jako siła wyższa nadzorująca całą rozgrywkę i osoba, na barkach której spoczywa najwięcej zadań i największa odpowiedzialność, zachować przytomność umysłu, ostrość rozumowania i bezstronność. Z drugiej jednak strony podczas gry wciela się on w wiele postaci niezależnych, często dramatycznych i wymagających pewnego polotu w przedstawianiu ich wyglądu i zachowań. Powstaje więc dylemat, postawić na realizm fabuły i wielowątkowość gry, tak dodające życia światu, w którym poruszają się nasi bohaterowie, czy raczej poświęcić się kreowaniu postaci, przedstawianiu ich dramatów i życia wewnętrznego, co z kolei daje pozór obcowania, z żywymi istotami? Najlepszym rozwiązaniem byłoby dążenie w obu tych kierunkach i dlatego sądzę, że MG powinien zachowywać szczegulny umiar i dobrze zastanowić się nad swoimi mocnymi i słabymi stronami zanim odpowie na odwieczne pytanie:

'Pić, czy nie pić?'.

Ogółem rzecz ucapiwszy. To czy alkohol na sesjach jest zjawiskiem pozytywnym, czy nie, zależy tylko od nas. Przy zachowaniu umiaru i pewnym poziomie doświadczenia, pomoże nam on we wniknięciu w świat gry, staniu się zupełni inną osobą i przeżyciu w sposób niezwykle realny i emocjonalny wspaniałych i koszmarnych zdarzeń. Polecam wszystkim wiarusom, którzy jeszcze ni próbowali, a młodym, pięknym i niedoświadczonym radzę zaczekać jeszcze trochę, zwłaszcza że wiele jeszcze przed wami i nie potrzebujecie niczego poza pasją by grać w gry fabularne.


Konor.
komentarz[3] |

Komentarze do "Poza rzeczywistością. Gra po pijaku."



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.

   Sonda
Aktualnie nie jest prowadzona żadna ankieta.
Tutaj możesz zobaczyć stare ankiety.

   Top 10
   Gra paragrafo...
   100 POMYSŁÓW ...
   Średniowieczn...
   Wojownik na s...
   Seks i erotyk...
   Tworzenie Pos...
   Kobieta w fan...
   100 POWIEDZON...
   Sklepik z 100...
   Jak poderwać ...

   ShoutBox
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal

Strona wygenerowana w 0.027156 sek. pg: